1 Tym 2:11-12

– Ludwik Perney

Kobieta niechaj się uczy cichości w oddawaniu się.
Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam bo chciałaby
przewodzić nad mężem. Niech trwa w cichości.

Czy On pyta ją, czy gwałtem bierze – nieważne, grzechu tu nie ma,
poszukaj tych, którzy rozpieszczani byli i powiedz, czy rozpieszczenie
prowadzi ku dobroci. To On oddaje jej nasienie swe, co ona Jemu daje?

Bo gdy skończy się wszystko, On odsunie się od niej, bo ważne jest
by oboje sobie siebie dali. On oddał jej nasienie i teraz chce spać,
nastąpiła impotencja. Orgazm jest pożyteczny, co ona Jemu daje?

Czego jeszcze chce kobieta, pieszczotliwych słów? On był na niej,
zasapał się niebezpiecznie. Niech pomyśli o Nim – oddał jej nasienie,
Czego jeszcze chce kobieta, żeby była nasycona, co ona Jemu daje?

W wierszu przytoczyłem porady seksualne redaktora Radia Maryja:
http://www.youtube.com/watch?v=Y8chhTSHIdI
nieco wypaczane, bo jestem Marek, klapnięte mam uszko,
ktoś przydusił je poduszką

6 komentarzy

  1. Wiesz, na początku Twojej przygody z cytatami biblijnymi trochę mnie to wkurzało. Jednak wiersze są coraz lepsze, a ja zrozumiałem, że Ty się z czymś rozliczasz i nie przejdziesz do następnego etapu zanim tego nie skończysz. Nie wiem, czy tak jest, ale tak to sobie widzę.
    I pogodzony czytam w tym wypadku gryzącą ironię i głębokie wspólczucie, bo to przecież koszmar jest.
    A wiersz mi się podoba, bo dobrze napisany i zgrabnie skrojony.
    :)

  2. Marku, dziękuję bardzo.
    No i chyba jest jak mówisz. Grunt, że podczas pisania tego cyklu mam dużo przyjemności dla siebie :-)

  3. Odczytuję go na dwóch poziomach – na pierwszym coś nieustannie powtarza „para poszła w gwizdek”. Pusto. Amebiasto, jak to ktoś określił. Wiersz leży na brzegu i nie ma dostępu do wody, dusi się i umiera z braku powietrza.

    Drugie odczytanie prowadzi mnie w sferę prywatności.

    Bo coś powtarza mi w środku, że to wiersz-atak. Nie na poglądy ludzi z Radia Maryja/ TV Trwam, to wiersz-atak na kobietę. Rewolta na jej zachowanie, na dezynwolturę jakiej się dopuściła wobec mężczyzny. Nie wiem, kto komu robi większą krzywdę w tej relacji, w tej opowieści. On jej, zapewniając sobie erotyczne doznanie sprowadza kobietę do roli przedmiotu. Czy Ona sprowadzając go do roli dawcy, siebie stwarzając biorcą, ostateczną kreatorką.

    Obydwoje wychodzą z tego wiersza pokiereszowani, poharatani. Obydwoje z bólem.

    Na koniec wiem, że to nie tylko wiersz-atak; to też wiersz pełen bólu i nienawiści. Jakiejś podskórnej, ćmiącej, jak dawny szkolny mięśniak, nie widać że sinieje, ale coś pod skórą piecze, boli. Uwiera.

    Pozdrawiam!

    (Mam nadzieję, że moje „wczytanie” w niczym nie umniejsza Autorowi i tekstowi).

  4. Sławku, dziękuję za komentarz. Na pewno jest to część rozprawiania się, bo jest komu/czemu i jest z kim/czym. Ubawiłem się przy pisaniu, na pewno w żartuję tu i z siebie samego, ale na pewno wyczytać można z tego wiersza sporo – wiem bo sam wyczytuję :-)

  5. Ja tam nic w tym wierszu zabawnego nie widzę, może dlatego, że jestem tylko materią, a nie formą, jak mężczyzna (jak twierdził Arystoteles). Drwina oczywiście jest widoczna. Co do współczucia, o którym pisze Marek K., po komentarzu autorskim nie bardzo wiem, czy mogę się go domyślać.

  6. Elu, nie jest to na pewno współczucie oczywiste. Śmieję się z „takiej fai” ale i współczuję (serio!) :-)

podziel się wrażeniami

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie