Abachi

– Ludwik Perney

Słodkawa woń zimnego drewna balsamuje skórę
– półmrok, rozgrzane kamienie i nagość;
niespokojne myśli znikają w parze pod sufitem.

Oderwać korę, poczuć szlachetne aromaty bez ostrych nut żywic.
Płaska przestrzeń na tle zamrożonych gór: po horyzont jedynie zagajniki
powykręcanych brzóz – karły wielkości krzewów szpecą kadr.

Skąd w saunie zapach tartaków Takoradi?
– podbiegunowa ziemia nie karmi drzew, których włókna
zatrzymują chłód; tutaj walczy się o ciepło.

2 komentarze

  1. Tradycyjnie wysoki poziom! Szacunek Mistrzu!

  2. tylko nie mistrzu, Mistrzu! :-)

podziel się wrażeniami

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie