Leonidy

– Ludwik Perney

Wiatr przesuwa liście na podwórku,
rzeka akompaniuje. Jest coraz chłodniej.
Zza drzwi letniaka cicho brzęczy radio:
w tę noc spadnie deszcz meteorytów.

Cisza jak ta, gdy otworzyły się i zamknęły drzwi
– babcia jest już blisko – powiedział wtedy ojciec
i karawan przybył za kwadrans.

Korniki skrobały, a ja wstydziłem się
-choroba zmieniła babcię tak bardzo,
że nie potrafiłem przestać się jej bać.

Zaczyna się – gwiazdy spadają
jedna za drugą, a ja nie mam życzeń.

podziel się wrażeniami

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie