Morze Martwe – etykieta zabijania

– Ludwik Perney

Zesłałeś nam tyle prawd, ile zmieściłeś w garściach
– antynaturalnie, podobno na dwóch skałach. Nie zabijaj
i nie pozwól uciąć ucha, bo przecież mamy słuchać:

o potopie – tego pogromu jeszcze nikt nie zdołał przewyższyć
-zginęli wszyscy: niegodziwi mężczyźni, kobiety, oraz ich dzieci;

nie zabijaj, dla otrzeźwienia uderz w policzek i opowiadaj
o Sodomie i Gomorze – niegodziwcy zapomnieli o własnym ojcu
– trupy rozpustników i ich rodzin zakryło martwe morze.

Inni bogowie drwią, że jesteś jedynym,
który sam siebie zabił i sobie złożył w ofierze;
a my istotami, które zabiły swego Boga,
żeby go sobie zjednać.

8 komentarzy

  1. Z pewnością wyróżnikiem Pana twórczości jest skupianie się na mitach. Matka, bóg, dziecko, powrót do domu. Sięga Pan po archetypy, wypełniając ich niedookreślenie aktualnością:

    „Gniewne uderzenie dłoni ojca złagodzi matka
    – dba o swoje dzieci, jej pępowina bez trudu
    utrzyma ciężar kilkupoziomowych wind”.

    „Sygnały sieci komórkowych wprowadzają chaos:
    pszczoły nie wiedzą jak wrócić do ula”.

    Chaos, pomieszanie, niepewność – wszystko to jest tematem tych wierszy. Wydaje mi się, że w tym nieco surrealistycznym obrazowaniu głównym celem jest zbudowanie wizerunku rzeczywistości po katastrofie, rzeczywistości ultranowoczesnej, w której ludzie egzystują, ale w której nie ma dla nich miejsca. Są jak karaluchy, które przetrwały nuklearny koniec świata:

    „A gdy zaleje mnie ocean, rano wstanę, jak co dzień,
    z łóżka, włożę kapcie, cicho zaszuram po schodach,
    wyjrzę przez okno i puszczę strugę gorącej wody”.

    Widzę tu przede wszystkim rozrachunek z cywilizacją – czerpie Pan z niej pełnymi garściami. Ale też ta cywilizacja nie przynosi ulgi, pocieszenia. Nie jest przydatna, bo nie dotyka sedna sprawy:

    „Jestem Antoine Laurent de Lavoisier,
    pokazałem wam tlen. Jest już za późno,
    a szkoda, bo mógłbym pokazać duszę”.

    Stąd właśnie te archetypy – jakby w nich poszukiwał Pan niczym nie skażonej pierwotności. Jednocześnie jednak chyba sam Pan w jej istnienie wątpi.

    Właściwie o każdym z Pana utworów można by powiedzieć sporo. Tych kilka wątków, o których tutaj zaledwie wspomniałem, to jedynie wybrane elementy, które rzucają się na pierwszy rzut oka. Ale te wiersze poddają się szerokiej interpretacji. I jest wiele tematów, o których nie wspomniałem. Przede wszystkim jednak jest coś niepokojącego w tej poezji. No a skoro wywołuje ona takie odczucie, to znaczy, że jest dobrze.

    To są dobre wiersze. Dobra poezja. Proszę więc nie przestawać – i ciągle nad sobą pracować.

    Pozdrawiam

  2. Wytocz mu proces :)))
    A teraz serio, napisane bez uwag. Czysta robota.

  3. Marku, dzięki :-) Proces wytoczę, gdy będzie wiedział, ze sędziną będzie Holy :-)

  4. Panie Pawle, bardzo dziękuję za Pańską ciekawą analizę moich wierszy.
    Pozdrawiam serdecznie!

  5. Nie mogę być sędzia w tej sprawie, bo czytałam i oceniam wiersz jako bardzo dobry, wiec w procesie już nie będę obiektywna ;-)

  6. :-) no, ale ja właśnie liczyłem na subietywną sędzinę ;-) Dziękuję i pozdrawiam, holy!

  7. mam kumpla od prawa kanonicznego, myślę jednak, że albo bedzie bardzo drogi, albo nie da rady nic w tej sprawie zrobić. Wiem, nie wolno personalnie, ale sytuacja tekstu dużo lepsza niż położenie autora:))
    pzdr

  8. Fernando, po zastanowieniu, myślę, że do autora (znaczy się: Ludwika Perneya) należałoby się dobrać na ostro – wyciąć tego włókniaka i tyle ;-)
    Dziękuję za komentarz :-)

podziel się wrażeniami

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie