Na 3:5

– Ludwik Perney

i podniosę twe szaty, kobieto, na oblicze twoje,
ukażę narodom twą nagość, a królestwom – twą sromotę

Drzewa figowe z dojrzałymi owocami – wystarczy potrząsnąć,
by wpadły w usta. Nadmorski deptak w Herceg Novi, restauracje
wprawią twoje ciało w drżenie, a podniebienie zmienią w srom.

Napięta skóra kruszy się pod byle naciskiem, a kryje słodycz
nad słodyczami, rozkosz nad rozkoszami. Język spenetruje
miąższ, usta spłyną sokiem – wystarczy potrząsnąć by je wypełnić.

Dziewczęta z plaży w Ulcinije idą tańczyć, napijmy się piwa,
ich spódniczki są krótsze, ich koszulki są cieńsze, ich oczy
ciemniejsze, ich piersi jak figi, trzęsą się, ich usta pełne.

Fiszbiny ranią twoje ciężkie piersi, nie budź się już przy mnie,
czuję lęk, gdy widzę opuchniętą twarz. Potrząsnę drzewem
na drugim zboczu góry, wypełnię usta wcześniejszym owocem.

podziel się wrażeniami

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie