Raport – popękał asfalt

– Ludwik Perney

Dziadku, niedobrze – znów zrobiłem się senny
podczas rodzinnego święta, a po przebudzeniu
wiem, jak to jest zabijać; znam strach, decyzje
i pośpiech, żeby zdążyć, zanim ktoś zabije mnie.

Niedobrze. Na płycie naszego grobowca obok imion,
z którymi już dawno się oswoiłem, pojawiły się nowe.
Nie licują z żadną opowieścią, rodzinną anegdotą,
a wszyscy wokół zachowują się, jakby to było normalne.

Dobrze, dziadku, przejdę do klasztornego ogrodu;
tam łatwiej ochłonąć ze zdumienia, a nawet gniewu.
Pamiętam twojego przyjaciela – księdza z domu obok.
Dobrze znał rodzinę, ale nie spotkam go, on też umarł.

Niedobrze, między cmentarzem a ogrodem salezjanów
popękał asfalt. Potknąłem się. Bliscy znów zerkają
na mnie z niesmakiem. Udam znudzenie, a ty pokaż,
jak się przerzuca przez ramię ciała nabite na bagnet.

podziel się wrażeniami

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie