Luz Ma Być!

– Ludwik Perney

1.
Jest późno, żelbetonowe ściany zmęczyły się
przenoszeniem dźwięków piosenek i słów,
a właściwie ostatnich sylab. Ktoś krzyczy,
ale niepokoić może jedynie cisza.

2.
W lodówce zostały tylko jajka, hałas trwa,
daję ci jedno i krzyczę wprost do ucha
– Jeszcze nie jadłem surowych jajek,
moglibyśmy spróbować!

Nakłuwasz skorupkę, zbliżasz dziurkę do ust
i wsysasz luźne białko. Bezwładne uderzenie
żółtka o wydmuszkę. Pęka błonka, słodycz
rozlewa się na języku i rozczarowuje

3.
Nie pamiętam wielu imion. Byli starsi
o tyle, że znikali, zanim zdążyłem się pojawić.

Jaga nieco zwlekała ze zniknięciem, próbowała
budzić się zmięta i nieobecna jak zwykle,
ale nie pasowała do rumianych chłopaków,
którzy chichotali do ostatniego łyka wina
kupionego za drobne.

Pojechała grabić liście we wrocławskim parku
– wyobrażałem sobie jak porusza grabiami
nucąc piosenki Kate Bush. Kate też znikła,

po latach nagrała nowe wersje starych przebojów.

4.
Licealna wychowawczyni purytańska rusycystka
nasączona miłością katolickiej szkoły z internatem
uderza trzykrotnie linijką w blat biurka
– Luz Ma Być! – Siadamy na ławkach i zastygamy.
Wszystkie trampki wiszą, pani unosi brwi
i mówi – Jestem mile rozczarowana.

4 komentarze

  1. Fajny! Podoba mi się!
    Gratulacje :)

  2. Dzięki, Marku, to próba z widokiem na K2 – buldering na okolicznej skałce ;-)

  3. O, to mi się podoba.

  4. Elu, bardzo mi miło :-)

podziel się wrażeniami

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie